Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje
(Mt 16, 24)
W dniu 12 kwietnia, po Mszy św. wieczornej, jak w każdy piątek przed Niedzielą Palmową, na ulice Trzcianki wyruszyli mieszkańcy miasta, by w uroczystym
nabożeństwie Drogi Krzyżowej podążać za cierpiącym Chrystusem, niosąc swoje krzyże dnia powszedniego...
Kłaniamy Ci się, Panie, Jezu Chryste i błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył!
Uczniowie i tłum mieszkańców entuzjastycznie witali Króla, wielbiąc Boga, skandując: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Kilka dni później
prawdopodobnie niektórzy z tego tłumu i inni mieszkańcy Jerozolimy krzyczeli: Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!. Co takiego stało się z tymi ludźmi? Oni rzeczywiście wyczekiwali Mesjasza Króla.
I gdy już przybył nie na rydwanie bojowym, tylko na źrebięciu oślicy nie chcieli króla, który daje się prowadzić jak owca na rzeź. Czy ma to coś wspólnego z nami?
Dużo się mówi o intronizacji Chrystusa Króla w Polsce. Może tak jak mieszkańcy Jerozolimy chcielibyśmy Króla, który pogromi naszych nieprzyjaciół, wyniesie nasz kraj do potęgi, z którym będziemy
panować na ziemi? Tworzymy wizerunki Chrystusa Króla w potrójnej koronie, a przecież On nosił inną... Czy my dzisiaj przyjęlibyśmy Króla umywającego nogi grzesznikom, podającego grzbiet swój bijącym
i policzki swoje rwącym mu brodę, nie zasłaniającego swej twarzy przed zniewagami i opluciem? Czy może tak, jak mieszkańcy Jerozolimy w końcu zawołalibyśmy Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!?
Jezus Chrystus JEST Królem, a problem jest w nas. Ten sam, co dwa tysiace lat temu: Czy przyjmujemy Jego Prawo? Czy wybieramy Jego metody rządzenia? Czy oddajemy Mu należny szacunek? ... i wreszcie,
czy rozumiemy, co znaczy podążać za Nim niosąc swój krzyż codzienności?
... za o. Stanisławem Jaroszem OSPPE, Niedziela Ogólnopolska 12/2016, str. 31
Chcę towarzyszyć Jezusowi w drodze na Kalwarię. On nie może być teraz sam, bo przecież wziął na swoje ramiona niegodziwości wszystkich. Chcę stanąć pod krzyżem, miejscem kaźni, które staje się ołtarzem ofiary
i modlitwy. Jezus niesie w sobie cały rodzaj ludzki, aby dla odkupienia każdego człowieka złożyć ofiarę miłości wynagradzającej. Nikogo nie potępia, lecz modli się nawet za swoich oprawców. Gdy włączam się
w Jezusową modlitwę z krzyża, pozwalam Mu zmieniać moje serce, by potrafiło przebaczać.
... za ks. Januszem Lekanem, „Ewangelia 2019”, Edycja Świętego Pawła
STACJA PIERWSZA Niesprawiedliwe oskarżenie i wyrok
...
STACJA CZWARTA Ból i rozpacz
...
STACJA ÓSMA Fałsz i obłuda
...
STACJA DWUNASTA Śmierć
...
Stacja szesnasta zdrada i oszustwo...
...
Stacja trzydziesta lekceważenie i szyderstwo...
...
Stacja czterdziestadziewiąta nieposzanowanie i zapomnienie...
...
Stacja setna ...
...
Stacja tysięczna ...
...
Kto nie zna drogi do morza, niech podąża za rzeką.
Niech podąża za krzyżem ten, kto szuka drogi do Boga, do zmartwychwstania, do życia. Amen
... z Rozważań Drogi Krzyżowej ks. Piotra Pawlukiewicza
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!
Amen.
|